Kolejną osobą, która zechciała się z nami podzielić swoimi przemyśleniami o dzierganiu, tworzeniu wzorów i ich wykorzystywaniu jest Yadis. Swego czasu bardzo namieszała swoim wpisem o wycenie rękodzieła (ciągle aktualny, szczerze polecam. Jest dziewiarką totalną: sama przędzie wełnę, farbuje i tworzy z niej wspaniałe prace. Brakuje tylko owiec i alpak, żeby wszystko mogła robić od zera! Powoli przymierza się również do publikacji swoich wzorów! A ponieważ blog to za mało, ruszyła również na podbój YouTube'a.
Zajrzyjcie do niej koniecznie, na bloga i na YTWszystkie zdjęcia w poniższym wpisie są własnością Yadis.
- Jak długo dziergasz? Jak to się zaczęło?
Dziergać
na drutach zaczęłam w 2009 roku, dużo dłużej robię na szydełku.
A zaczęło się z oszczędności - jako biednej studentki nie stać
mnie było na wspaniałe estońskie szale, do których wówczas
wzdychałam. Uznałam więc, że nauczę się robić na drutach i
sama sobie taki zrobię. Jakoś do tej pory mi się to nie udało,
chociaż od tego czasu dużo projektów mam już na koncie :D
-
Częściej korzystasz z wzorów, czy tworzysz własne projekty?
Im
dłużej dziergam, tym częściej korzystam z gotowych wzorów -
czasem chcę mieć coś dokładnie takiego jak na zdjęciu, a czasem
po prostu nie chce mi wywarzać otwartych drzwi i samodzielnie
rozgryzać wzoru. Kiedyś znacznie częściej próbowałam kombinować
na własną rękę, ale nie zawsze kończyło się to happy endem, a
przy ograniczonym czasie na dzierganie żal mi go na nietrafione
projekty, które potem trzeba pruć…
-
Czym się kierujesz przy wyborze wzorów?
Czasem
to miłość od pierwszego wejrzenia, czasem małżeństwo z
rozsądku. Zdarza mi się szukać wzorów pod konkretną grubość i
ilość włóczki, którą mam w zasobach lub pod konkretny rozmiar
drutów, którego planuję użyć. Ale niekiedy po prostu zobaczę
coś wyjątkowo pięknego i koniecznie muszę to mieć! We wzorach
szukam przede wszystkim prostoty okraszonej odrobiną kreatywności,
pięknych akcentów, połączeń kolorystycznych, drobiazgów i
wykończeń, które zmieniają zwykłą rzecz w coś unikalnego i
absolutnie wyjątkowego.
-
Jak często korzystasz z wzorów płatnych lub dostępnych w prasie branżowej?
Z
prasy robótkowej nie kupuję w ogóle, moim jedynym źródłem
wzorów jest Internet, okazjonalnie potrafię się skusić na
sprowadzanie książek z wzorami z zagranicy. Baza darmowych wzorów
jest ogromna, zazwyczaj z nich korzystam, najczęściej w języku
angielskim. Kupuję wzory, kiedy na pierwszy rzut oka nie jestem w
stanie wymyślić jak dany przedmiot jest zrobiony, czasem też
potrafią mnie zachwycić poszczególne elementy projektu -
wykorzystane ściegi, wykończenia, konstrukcja czy gra kolorów.
Zawsze korzystam z gotowych wzorów, gdy dziergam swetry, bo to za
dużo pracy, by marnować czas na bezsensowne kombinowanie i później
prucie, jeśli mogę go uniknąć. Jako ciekawostkę powiem, że nie
skorzystałam z większości kupionych przeze mnie wzorów -
zazwyczaj zaczynałam natychmiast po zakupie, ale później zabrakło
mi włóczki, albo zmieniłam koncepcję, albo nie miałam dość
czas, albo inna dzianina zajęła moją uwagę. Ale nie żałuję
tych zakupów, po prostu czekają w kolejce na właściwy moment i
odpowiednią włóczkę.
-
Czy uważasz, że wzory dostępne w Internecie są za drogie?
Ogólnie
rzecz biorąc dzierganie to drogie hobby - włóczka, druty,
dodatkowe akcesoria nie są tanie i ciągle ma się ich za mało :D W
przypadku wzorów też tak jest - te, które kupuję kosztują
zazwyczaj 30-40 zł za sztukę, ale w zamian otrzymuję instrukcję,
która pozwala mi krok po kroku realizować plan, podążać ścieżką,
którą projektant dla mnie przygotował. A to znaczące
przyspieszenie pracy - ktoś już się za mnie pomęczył, przeliczył
rozmiar, potrzebne oczka, układanie się wzoru, pruł i dziergał
tak długo aż wszystko do siebie pasowało, więc ja już nie muszę.
Po prostu siadam i dziergam sweter, chustę czy czapkę, którą
wcześniej widziałam na zdjęciu. Poza tym kupując wzór wyrażam
moją wdzięczność, czy nawet zachwyt dla umiejętności i
pomysłowości autora - to taki mój sposób na powiedzenie im
„dziękuję”.
-
Czy próbowałaś kiedyś spisać swój wzór, żeby udostępnić go innym?
Tak
próbowałam! I to jest strasznie pracochłonne i czasochłonne!
Myślę, że większość ludzi w ogóle nie zdaje sobie sprawy ile
to trwa i o jak wielu rzeczach trzeba po drodze pamiętać. Opowiem
wiec jak to wygląda u mnie. Oczywiście zaczyna się od inspiracji,
pomysłu albo potrzeby - u mnie zazwyczaj od tego ostatniego. A więc
postanowione - potrzebuję czapki! Rzucam się więc na poszukiwania
włóczki w moich pudłach, aby ułatwić sprawę załóżmy, że
znalazłam i obyło się bez zakupów, więc od razu druty w dłoń.
Ale takiej całkiem zwyczajnej czapki to ja nie chcę, kombinuję
więc ze wzorem. Próbka numer jeden, prucie, próbka numer dwa,
prucie, próbka numer trzy, ok, może być. W międzyczasie minęły
już ze dwa dni, a ja jeszcze nawet nie zaczęłam… Ale teraz już
ruszam z kopyta - przeliczam oczka i dziergam, dziergam, dziergam…
Zakładam, że idzie gładko i bez potknięć, więc dwa dni później
zbliżam się do finału. Zostało jeszcze najtrudniejsze - trzeba
ładnie ukształtować górę czapki odpowiednio ujmując oczka. No
to dziergam dalej, ale nie jest tak jak powinno być. Więc pruję,
sprawdzam sposoby odejmowania oczek w książce, dziergam jeszcze
raz. Ok, jest super - jednocześnie właśnie mija tydzień odkąd
zdałam sobie sprawę, że potrzebuję czapki… Więc jeszcze tylko
pranie, blokowanie, sesja zdjęciowa, edycja moich odręcznych
notatek do formy zrozumiałej dla innych, konsultacja z grafikiem,
żeby plik z wzorem był nie tylko użyteczny, ale też ładny, no i
na koniec publikacja :) Powyższa historia wcale nie jest wyssana z
palca, to opis moich doświadczeń z niedawnego projektu, sama
prawda. Szczerze przyznam, że dotychczas mimo kilku podjętych prób
zawsze zatrzymuję się na którymś z ostatnich kroków. Mam jednak
nadzieję, że wkrótce się to zmieni! Ale dzięki własnym
doświadczeniom projektowym tym bardziej rozumiem i doceniam trud,
który w swoją pracę wkładają projektanci dzianin.
-
W jaki sposób można zapobiegać bezprawnemu udostępnianiu płatnych wzorów? Co możesz poradzić osobom, które uważają, że wzory są drogie?
Kradzieże
wzorów, bo trzeba rzeczy nazywać po imieniu, to poważny problem
nie tylko w Polsce. Wydaje mi się jednak, że u nas wciąż wynika
to zazwyczaj z niewiedzy, braku świadomości - dlatego trzeba
edukować, uczyć, uczulać, pokazywać problem, mówić o tym, a nie
zamiatać pod dywan. Drugim powodem są po prostu finanse -
dzierganie nie musi być hobby dla zamożnych Pań, ale kiedy nie ma
pieniędzy na płatne wzory spokojnie można polegać na darmowych,
których jest naprawdę dużo i jest z czego wybierać. Brak
pieniędzy nie uzasadnia kradzieży!
Osobiście
trochę przez palce patrzę na wspólne zakupy, kiedy kilka pań
składa się na wymarzony wzór. Sama z tego nie korzystam, bo
zazwyczaj pożądam nowości na Ravelry, które nie zdążyły
jeszcze zdobyć popularności oraz nietypowych dzianin, ale rozumiem,
że jest to droga dla pewnej grupy dziewiarek. Ale w tym wypadku ktoś
przynajmniej wie, że za czyjąś pracę należy się zapłata,
przynajmniej chce dobrze, w miarę swoich możliwości. O ile taki
wzór nie stanie się później dobrem publicznym, udostępnianym
każdemu chętnemu, to nic złego moim zdaniem się nie dzieje -
podobnie jak legalnie kupioną książkę czy płytę mogę komuś
pożyczyć, tak mogę też udostępnić komuś bliskiemu wzór, który
kupiłam. I taki układ rozumiem zarówno jako dziewiarka, jak i jako
przyszła projektantka. Nie jestem w stanie tego zaakceptować
jedynie w sytuacji, kiedy ktoś zarabia na tworzeniu dzianin.
Jeśli
chodzi o osoby, które narzekają na ceny wzorów, to recepta na to
jest bardzo prosta - niech spróbują raz przygotować własny wzór,
przejść przez wszystkie punkty wymienione przeze mnie powyżej,
myślę że to zakończyłoby marudzenie. Jako poradę mogę podać
sposoby, które ja stosuję, by dostawać darmowe (lub tańsze) wzory
od moich ulubionych autorów - jestem zapisana do ich newsletterów,
śledzę strony na Facebooku, zdarzyło mi się też zgłaszać się
do testowania wzorów, chociaż akurat z tego sposobu korzystam
rzadko, bo ze względu na pracę zawodową trudno jest mi się
zmieścić w wyznaczonych terminach, a nigdy nie chcę zawieźć
projektantki. Dla osób władających kilkoma językami jest jeszcze
dostępna opcja tłumaczeniowa, ale na ten sposób dotychczas się
nie porwałam, bo co innego rozumieć i dziergać samemu, a co innego
rozumieć i tłumaczyć innym jak dziergać.
Dziękuję serdecznie Yadis za udzielenie wywiadu, a Wam za czas poświęcony na przeczytanie :)
Dziękuję serdecznie Yadis za udzielenie wywiadu, a Wam za czas poświęcony na przeczytanie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz