lutego 2014 - Wszystkomający blog szydełkowy

środa, 26 lutego 2014

Wspólne dzierganie i czytanie z Pusią

21:41:00 20
Wspólne dzierganie i czytanie z Pusią
Kolejny tydzień, a ja niewiele się posunęłam do przodu w sweterku. Ale przynajmniej wychodzi na to, że fazę prucia mam za sobą (ale to cicho sza, żeby nie zapeszyć^^). Za to "Zima świata" idzie do przodu. Uhh, pisałam już, że uwielbiam takie kobyły? Tutaj dodatkowo jeszcze mamy dużo bohaterów, więc nie mamy czasu się znudzić żadną postacią. Ale zaczęłam również dostrzegać pewne błędy, nie wiem czy tłumacza, czy samego Folletta. Konkretnie to co mi się w oczy mocno rzuciło i ubodło moje historyczne serce to przetłumaczenie Barbarossy jako Sinobrodego. No jak tak można... Rudobrody powinien być... No, ale ja jestem przeczulona na takim punkcie i lubię się czepiać, więc dla wielu pewnie nie jest to żadną zbrodnią.
Ale żeby nie czepiać się takich szczegółów... Jest dla mnie coś perwersyjnego w czytaniu książek o II wojnie światowej i ogólnie o przemocy. W pewien sposób mnie fascynują, zwłaszcza świadomość, że tak to się naprawdę działo. Z drugiej przeraża mnie, do czego zdolny jest człowiek. A dochodzi do tego jeszcze bujna wyobraźnia. Wszelkie sceny tortur, przesłuchań czytam z zapartym tchem, jednocześnie walcząc z chęcią przewrócenia strony.
Dzisiaj sesja z Pusią, która kocha celulozę i wybitnie utrudnia czytanie. Wstyd się przyznać, ale Puśka się rozzuchwaliła i już nie tylko podgryza książki, ale stara się pożreć i zaciągnąć do swojej ciemnej jamy (czyt.: za łóżko)



Dziękuję za odwiedziny i komentarze :)

środa, 19 lutego 2014

Wspólne dzierganie i czytanie - Zima świata

21:07:00 21
Wspólne dzierganie i czytanie - Zima świata
W tym tygodniu mam dla Was niespodziankę^^ jeśli ktoś spodziewał się kolejnego fantasy, to no cóż... nie tym razem. Postanowiłam spoważnieć i wziąć coś cięższego tym razem.
Ken Follett, "Zima świata", jakieś pół kilo spokojnie. Ale nie tylko w sensie fizycznym książka jest ciężka. Bardziej chodzi o tematykę. Jest to powieść historyczna, osadzona w realiach lat 30, tuż po dojściu do władzy Hitlera. Jednocześnie to druga część trylogii Stulecie. Ogólnie bardzo lubię Folletta, zakochałam się w jego książkach gdy sięgnęłam po Filary ziemi, gdzie akcja jest osadzona w czasach bliższych memu sercu, niż Stulecie, czyli w średniowieczu. Facet ma niesamowity dar do oddawania realiów epoki, kreowaniu postaci i budowaniu napięcia. Jeśli pojawiają się postacie historyczne, co często jest nieuniknione, to tylko w miejscach w jakich w danym momencie mogli być (np. Hitler nie pojawia się w jakieś wiosce w Bawarii na przykład, skoro wiadomo z dokumentów, że w tym czasie siedział w Berlinie) i tylko postępując, tak jak wiemy, że by postąpili. Jak w Filarach Ziemi można by mówić o bohaterach jako takich, to już w Stuleciu byłabym bardziej skłonna stwierdzić, że bohaterem jest Historia i to właśnie przez duże H. To ona najwięcej miesza, wchodzi w paradę zwykłym ludziom. I to, co jeszcze mnie właśnie bardzo u Folletta urzekło. Nie skupia się na jednej grupie społecznej. Mamy tutaj losy i austriackiej arystokracji, angielskich górników, rosyjskich uciekinierów. Dodatkowo mamy świetnie ukazane ludzkie motywacje, dlaczego jedni ulegli charyzmie Hitlera, podczas gdy inni się mu oparli. Na razie więcej nie napiszę, bo po pierwsze jeszcze nawet 100 stron nie przeczytałam, a po drugie chciałabym Was gorąco zachęcić abyście sami sięgnęli po którąś z jego książek ;) Zwłaszcza, że wiem, że część z osób biorących udział w zabawie Maknety za fantasy nie przepada, a to chociaż jest fikcją, to stety-niestety, fantazją nie jest.

Na szydełku pełznie sweterek... Sądziłam, że pokażę dzisiaj chociaż karczek, ale się mocno przeliczyłam. Myślałam, że robienie od góry sweterka bez jakiegoś gotowca pójdzie jak z płatka. Na razie to głównie było prucie, ale wychodzę na prostą!
Na kilku blogach widziałam pierwsze oznaki wiosny. Dzisiaj w drodze do pracy sama zauważyłam pierwsze przebiśniegi:


Dziękuję za wszystkie odwiedziny i komentarze :)

niedziela, 16 lutego 2014

Poduszka, a w zasadzie to jednak poszewka

19:16:00 6
Poduszka, a w zasadzie to jednak poszewka
Udało mi się w końcu oblec poduszkę w poszewkę. Cóż tu mogę więcej napisać... Wzór prosty, w zasadzie prostacki, same półsłupki. Kolorystycznie dobrana pod ściany (francuska lilia...). Wyszła ciemna, w ostatecznym rozrachunku jestem zadowolona, chociaż w trakcie dziergania cały czas uparcie mi wychodziło, że trochę za ciemna i może więcej turkusu wpakować. Na koniec i tak się mocno zdziwiłam, jak z każdego koloru został mi jakiś śmieszny kawałeczek, a z turkusowego mogłabym jeszcze z dwa rzędy spokojnie wydziergać. A przecież wszystkie to Jeans Yarn Art, więc powinny być identyczne... Mogłabym to nawet zwalić na ucinanie włóczki, no ale z tego by aż takiej różnicy by nie było. Jednym słowem... Magia, pani, magia...
A o to i gwóźdź programu w wersji przedniej i tylnej:

Jak widać z tyłu ma klapkę. Sądziłam, że sama z siebie jakoś lepiej się będzie układać, ale się przeliczyłam. Czyli trzeba będzie zainwestować w guziki, prawdopodobnie drewniane, chyba. No chyba że różowe...
Dane techniczne: poduszka z Jyska, 4 motki Jeans Yarn Art wykończone prawie całe (nie licząc turkusu), szydełko 3.
Dziękuję za odwiedziny i komentarze :)

środa, 12 lutego 2014

Wspólne dzierganie i czytanie - Arcymag i arcynic...

20:43:00 24
Wspólne dzierganie i czytanie - Arcymag i arcynic...
Dzisiaj był straszny dzień... Od rana czułam się jak przeciągnięta przez wyżymaczkę i ciężko się zastanawiałam, czy nie wziąć wolnego w pracy. Ale wzięłam się w garść i jako trupek przemęczyłam się te 8 godzin. Nawet udało mi się znaleźć siły, żeby napisać tego posta, chociaż też lekko nie było.
Dzisiaj kolejne fantasy, tym razem rosyjskie. Aleksander Rudazow, "Arcymag". Bardzo lekka i zabawna książka. Wyobraźcie sobie sumeryjskiego maga, który uciekając przed zawartym z demonami kontraktem, umiera na 5 tysięcy lat, by zmartwychwstać w USA. Do pomocy ma dżinna mocno mikrej postury i równie mikrych zdolnościach magicznych (Aladyn raczej byłby z niego średnio zadowolony), ale z bardzo rozbuchanym ego i nie mniej rozbuchanym hmm... temperamentem... Do tego do Kreola, tytułowego arcymaga, dołącza piękna policjantka o azjatyckich korzeniach. Z czasem menażeria dziwnych towarzyszy Sumeryjczyka się powiększa.
Można pomyśleć, że jak ktoś się budzi po 5 tysiącach lat w zupełnie innym miejscu, powinien być nieco skonfundowany zmianami. Nic z tego, Kreol jako arcymag nie będzie zachwycał się byle samojezdnym rydwanem, skoro podobne sam tworzył. Co najwyżej wyrazi zdziwienie powszechnością papieru (ale żeby papier i do TEGO wykorzystywać?!) i szkła. Więcej zdradzać nie będę. Napiszę tylko jeden z morałów płynący z tej książki... Nieważne z jakiej epoki pochodzisz, jak jesteś facetem, to i tak podobają Ci się Azjatki^^. Tak, tak wątek romansowy też jest.
"Arcymaga" czyta się bardzo lekko, wręcz połyka. Pierwszą część pochłonęłam w zasadzie w jeden dzień. Poniżej dowód, nawet Pusi bardzo się książka spodobała:
To u góry to ślady zębów Pusi. wystarczy na chwilę spuścić książkę z oka, a mała już próbuje podgryźć albo od razu ukraść.
Poduszkę skończyłam. Pokażę ją w kolejnym poście, "normalnym", nie wyzwaniowym. Aktualnie jeszcze nic się nie robi, dopiero wyciągnęłam włóczki z których powstanie sweterek. (Brak banderoli na białej włóczce to też sprawka Pusi).
A tu jeszcze padnięta szynszyla (wiem, że wygląda jak zdychająca, ale nic jej nie jest ;))
Dziękuję za wszystkie odwiedziny i komentarze ;)

środa, 5 lutego 2014

Wspólne dzierganie i czytanie - Eryk i poszewka

18:52:00 20
Wspólne dzierganie i czytanie - Eryk i poszewka
Ale ten czas leci. Człowiek się nie obejrzy a tu kolejna środa i kolejny tydzień wyzwania u Maknety.
Udało mi się skończyć Viriconium, pokuszę się chyba nawet o stwierdzenie wreszcie, bo jednak trochę mnie wymęczyła ta książka. W pewnych momentach czułam, że mam budyń zamiast mózgu, takie dziwne rzeczy się działy... Zdecydowanie nie jest to książka, które dopiero zaczynają przygodę z fantasy...
Książkę skończyłam, ale poszewka dalej się robi. Nie ma dla mnie usprawiedliwienia, za mą opieszałość. Chociaż nie... to wszystko wina Pusi! Jest taka słodka, że cały czas na nią patrzę, zamiast dziergać^^
Sądziłam, że pójdzie szybko... No ale cóż, nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni^^ Zatem w tym tygodniu robótka ta sama, za to książka inna.

Żeby odpocząć po mózgożernym Viriconium, sięgnęłam po coś zdecydowanie innego. Chociaż też ryjącego beret. Terry Pratchett Eryk. Bardzo luźna wariacja na temat Fausta. Tak luźna, że w zasadzie oprócz przywoływania demona niewiele się z dzieła Goethego ostało. Kto zna uniwersum Świata Dysku wie, czego można się spodziewać... Ci, co nie wiedzą... no cóż... wyobraźcie sobie najbardziej nieprawdopodobne wydarzenia i postacie... I z pewnością znajdziecie je w powieściach Pratchetta. Jak chociażby wino przyszłoroczne, które wyrasta z winorośli, która urośnie za rok i wywołuje kaca na dzień przed wypiciem.
Fanom Pratchetta polecam jeszcze grę planszową "Świat Dysku". Znaczy niefanom też ;) Ale znając choć trochę to uniwersum dużo zabawniej się gra.
Dziękuję za odwiedziny i komentarze ;) (Mam nadzieję, że za tydzień będzie już inna robótka)

niedziela, 2 lutego 2014

Kołnierzyk i Pusia

16:10:00 11
Kołnierzyk i Pusia
Udało mi się na termin skończyć kołnierzyk. Chociaż musiałam lekko się sprężyć na sam koniec. No ale to tak jest... odkładany to ser dobry. Najważniejsze, że się wyrobiłam!
Ale pośpiech jak wiadomo ma też słabe strony. Ze względu na to, że w dopiero w piątek rano kołnierzyk wysechł, a popołudniu miałam przekazać go nowej właścicielce, zdjęcia są takie se, bo robione w pracy. Światło się paskudnie odbija w biurku, ale najważniejsze widać ;)

Kordonek Anchor Mercer Crochet, szydełko 1,25. Wzór kiedyś znalazłam w sieci, teraz zgubiłam i musiałam odtwarzać z kołnierzyka, który robiłam jakiś czas temu.
A teraz chciałabym Wam przedstawić Pusię :) Na kota warunków nie mamy niestety, ale szynszyla to prawie jak kot, tylko w klatce^^ Po pierwszej wspólnej nocy stwierdzam, że współpraca między nami będzie dobrze się układać :) Ale zobaczymy, czy z czasem nie nabierze pewności siebie i dopiero wtedy da nam do wiwatu po nocach...

Dziękuję za wszystkie odwiedziny i komentarze :)